Ciekawym tematem jest wszelkiego rodzaju biżuteria. Nie musi być droga, ze szlachetnych kruszców i kamieni. Wystarczy poszperać w domu w szufladach i pudełkach, a z pewnością znajdziemy wiele ciekawych obiektów do fotografowania.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Wisiorek ze szklanymi imitacjami rubinu. Czerwone refleksy światła na dużym krysztale
wyglądają jak rozżarzone węgielki.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX

Stary, zabytkowy, srebrny krzyżyk prawosławny, zdobiony dodatkowo emalią. Fotografując biżuterię, trzeba pomyśleć o takim tle, na którym będzie się ona najlepiej prezentować. Często robi się to na jednolitym, matowym czarnym tle, co według mnie nie jest najlepszym pomysłem. Biżuteria wygląda wtedy tak jak zawieszona w próżni samotna planeta. Tymczasem została stworzona jako ozdoba ciała w połączeniu z konkretnym ubiorem, tkaniną, kolorami. Dlatego dobrym tłem są różne materiały o niezbyt absorbującej fakturze i stonowanych kolorach.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX

Imitacja złotej broszki wysadzanej diamentami i perłami. Dopiero w powiększeniu widać, jak tandetne bywają takie wyroby.
Gdy fotografujemy jasne błyszczące przedmioty na ciemnym tle, musimy zadbać o odpowiednią ekspozycję. Jeżeli zastosujemy matrycowy pomiar światła, zdjęcie wyjdzie zbyt jasne. Możemy użyć punktowego lub centralnie ważonego pomiaru światła, ale lepiej jest zastosować odpowiedni stopień kompensacji ekspozycji lub - gdy stosuje się lampę błyskową - kompensacji błysku. Stopień kompensacji najlepiej ustalić za pomocą kilku zdjęć próbnych. Ekspozycja i odpowiednie oświetlenie przy fotografowaniu biżuterii są tak ważne jeszcze z innych względów. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego na przykład szlifowane diamenty lub inne przeźroczyste minerały błyszczą wszystkimi kolorami tęczy? Otóż działają one jak pryzmaty, rozszczepiając światło białe na całe widmo. Naturalne diamenty mają stosunkowo niski stopień dyspersji, czyli w mniejszym stopniu mienią się barwami tęczy niż minerały o wyższym stopniu dyspersji. To między innymi odróżnia je od ich falsyfikatów.

Jeżeli ktoś próbował fotografować takie właśnie świetlne efekty, z pewnością był rozczarowany po zobaczeniu zdjęcia. Oczy bowiem widziały iskrzące się wszystkimi barwami tęczy kryształki, aparat zaś zarejestrował bezbarwne, pozbawione wyrazu szkiełka. Próbowałem zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, fotografując metalową kostkę wysadzaną dużą ilością szlifowanych szkiełek imitujących diamenty. Gdy patrzymy na kostkę, szczególnie oświetloną światłem słonecznym, mieni się ona mnóstwem wielobarwnych iskierek. Jeżeli robimy jej zdjęcie, wielokrotnie w różne strony trzeba przesuwać obiektyw, aby znaleźć chociaż jedną taką iskierkę jak na zdjęciu.

Olympus XZ-1

Obserwując plamki odbitego światła na powierzchni obok kostki, doszedłem do wniosku, że barwne rozszczepione plamki nie są wcale tak gęsto usłane. Dlaczego więc, gdy patrzymy na kostkę, widzimy w tle barwne refleksy?

Być
może wiąże się to z tym, że patrząc na obiekt, nie stoimy całkowicie nieruchomo. Poruszając się, migają nam coraz to inne refleksy. Poza tym nasze oczy są niesłychanie czułymi narządami. Z pewnością do takiego wrażenia przyczyniają się także antyrefleksowe powłoki szkieł, a być może same aparaty programowo niwelują podobne efekty. Innym zjawiskiem fizycznym, z którym często mamy do czynienia w makrofotografii, jest iryzacja. Polega ona na powstawaniu tęczowych barw na powierzchni przeźroczystych lub półprzeźroczystych obiektach składających się z wielu warstw o różnych własnościach optycznych. Zjawisko to możemy zaobserwować na muszlach mięczaków, skrzydłach motyli, minerałach, pancerzach owadów, piórach ptaków, plamach paliwa, bańkach mydlanych, a niekiedy chmurach. Dzieje się tak, ponieważ fale świetnie odbijają się zarówno od zewnętrznej, jak i wewnętrznej powierzchni przeźroczystej warstwy, a następnie interferują, czyli nakładają się na siebie, tworząc fale o innej częstotliwości.
Przy robieniu poniższego zdjęcia po długich staraniach udało mi się złapać trzy takie iskierki, w dodatku każdą w innym kolorze. Kostkę ustawiłem w ostrym zimowym słońcu na tle granatowej polerowanej płytki agatu. Zastosowałem punktowy pomiar ekspozycji, którą dodatkowo skorygowałem o -0.3 EV, aby kostka nie wyszła zbyt jasno, aby tło było ciemne i aby wyraźnie było widać owe kolorowe iskierki.

Olympus XZ-1 f 3,5 ISO 100

Olympus XZ-1
Broszka wysadzana iryzującą masą perłową z muszli.

Olympus XZ-1
Iryzacja na otrzymanym sztucznie krysztale bizmutu.

Canon 50d, Canon 100-400 mm L IS 1:4,5-5,6 USM
Iryzacja na bańkach mydlanych.

Podobne efekty daje zjawisko dyfrakcji, polegające na uginaniu się fal elektromagnetycznych przy przechodzeniu przez wąskie szczeliny. Jeśli takich szczelin jest wiele i tworzą one regularną siatkę, ugięte fale wzajemnie interferują ze sobą, tworząc barwne efekty. Tak samo dzieje się na powierzchni odbijającej światło, która jest gęsto nacięta rowkami, na przykład na płycie CD. Obserwując pod pewnym kątem światło odbite od niej, widzimy barwne tęczowe efekty.

Olympus XZ-1
Zjawisko dyfrakcji występuje także wtedy, gdy przeźroczysty materiał zbudowany jest z wielu warstw lub kuleczek. Nosi ono także nazwę opalizacji, pochodzącą od minerału opalu, w którym występują tęczowe refleksy. Wiele pięknych motyli, między innymi Morpho menelaus, a z rodzimych Mieniak tęczowiec (łać. Apatura iris) zawdzięcza swą niepowtarzalną barwę temu zjawisku.