Do specyfiki tej dziedziny fotografii dochodzi jeszcze to, że najmniejszy ruch obiektu czy drgnięcie aparatu może zepsuć bardzo ciekawe zdjęcie. Dlatego stosuje się takie akcesoria, jak wężyki spustowe, elektroniczne wyzwalacze migawki, przeróżne statywy, wstępne podnoszenie lustra. Przyznaję, że raczej unikam tych sposobów, a najlepszym na to lekarstwem wydaje mi się stosowanie lampy błyskowej. Pozwala mi to na nieskrępowane niczym fotografowanie i cieszenie się samym działaniem, a to, że kilka zdjęć wyjdzie nieostrych, nie jest żadnym problemem w dobie fotografii cyfrowej. Bardzo przydatna jest tutaj tak zwana stabilizacja obrazu, zarówno na poziomie obiektywu, jak i aparatu. Pozwala ona używać dłuższych czasów naświetlania, a co za tym idzie stosowania większych przysłon. Obecnie buduje się już makroobiektywy wyposażone w optyczną stabilizację obrazu. Jednym z nich jest na przykład Canon 100 mm L Macro IS USM. Producent zastosował w nim najnowszy hybrydowy system stabilizacji, który pozwala przy odwzorowaniu 1:1 uzyskać stabilizację na poziomie 2EV, czyli możliwość stosowania przysłony większej o dodatkowe 2 stopnie. Wraz ze zwiększaniem odległości skuteczność stabilizacji wzrasta do 4EV. Ponieważ posiadam ten obiektyw, zapewniam, że jest to zaleta nie do przecenienia.