Nazwa impresjonizm pochodzi od łacińskiego słowa impressio, które oznacza: odbicie, wrażenie. Nurt ten został zapoczątkowany pod koniec wieku XIX w Paryżu, a sama nazwa pochodzi od obrazu Claude’a Moneta Impresja, wschód słońca. Najbardziej charakterystyczną cechą tego kierunku w sztuce jest dążenie do ukazania ulotności danej chwili, wrażenia, które wywiera na nas oglądana rzeczywistość, i jej zmysłowości. Było to odejście od akademizmu, który wówczas obowiązywał, a cechował się uprawianiem sztuki według akademickiej doktryny. Kładziono w niej szczególny nacisk na umiejętność rysunku, w którym kierowano się ściśle określonymi zasadami. Starano się odzwierciedlać nieskazitelne piękno, którego ideałem były antyczne rzeźby. Mało kto wie, że ogromny wpływ na powstanie impresjonizmu, miało wynalezienie fotografii. Malarstwo nie mogło konkurować z nią pod względem odwzorowania szczegółów, do czego dotychczas przywiązywano wielką wagę. Poza tym wraz z upowszechnieniem fotografii coraz więcej osób, niekoniecznie z artystycznym przygotowaniem, zaczęło robić zdjęcia. Zauważono, że swobodne traktowanie kompozycji i oczywiste błędy i niedoskonałości często lepiej oddają nastrój i właśnie ulotność danej chwili. Dzięki postępowi w optyce lepiej poznano naturę światła. Dowiedziono, że światło białe jest mieszaniną wszystkich barw tęczy i właśnie te barwy impresjoniści zaczęli stosować jako podstawowe, a mieszali je dopiero na płótnie. Zaczyna być ważny kolor i forma, a nie sama treść. Tworzy się miejsce na subiektywne postrzeganie rzeczywistości. Zmienia się diametralnie tematyka malowanych obrazów. Zamiast tematów biblijnych, literackich, historycznych zaczęto malować zwyczajne życie i przyrodę. Wiele obrazów powstawało w plenerze. Malowano, nanosząc barwne plamy kolorów podstawowych, które oglądane z pewnej odległości zlewały się i tworzyły kolory uzupełniające. Impresjonizm jest mi bardzo bliski i zawsze starałem się wprowadzić do fotografii jak najwięcej z jego idei. Stąd zapewne zainteresowanie naturą, ulotnością fotografowanych obiektów, kolorami, które namiętnie dobieram na swoich zdjęciach. Ze wszystkich impresjonistów szczególnie bliski jest mi Vincent van Gogh. Stąd moje zamiłowanie do słoneczników, co zapewne zdążyliście już zauważyć. Nabrałem do van Gogha szczególnego szacunku, gdy przeczytałem listy, które pisał do brata przez większość swego nieszczęśliwego życia. Gdy byłem w Paryżu, postanowiłem udać się na jego grób w Auvers-sur-Oise. Jakież było moje zdziwienie, gdy w żaden sposób nie mogłem go znaleźć na cmentarzu. Nigdzie nie było o nim najmniejszej tabliczki informacyjnej czy jakiejkolwiek wskazówki. Szukanie grobu zajęło mi ponad godzinę. Gdy go wreszcie znalazłem, byłem zszokowany. Zobaczcie, jak wyglądała jego mogiła, gdzie spoczywa wspólnie z bratem Theo.

Grób zarośnięty dzikim bluszczem, zaniedbany. Gdyby nie ten malutki słonecznik,
pewnie nawet nie zwróciłbym na niego uwagi.
Ten rozdział nazwałem impresje, ponieważ pokażę w nim zdjęcia, na których nie sam obiekt jest najważniejszy,
ale gra świateł, kolorów i wrażenie, jakie wywołuje obraz.

Canon 50d, Canon MP-E 65 mm 1-5 x Macro Photo, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, zmokłe pióro.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, falujące światło.

Canon 50d, Canon MP-E 65 mm 1-5 x Macro Photo, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, zmokłe pióro 2.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, zaczarowane jezioro.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, kwiat jednej nocy

Impresja, na pięciolinii tęczy.

Impresja, delfinek z czarodziejskiego jeziora.

Pewnego razu wpadłem na pomysł sfotografowania za pomocą obiektywu makro małych fragmentów obrazów mojej teściowej Anny Rudnik. Co ciekawe takie wycinki mogą same w sobie być ciekawymi scenkami.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, skalisty pejzaż.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24EX
Impresja, niewiasty.

 

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX
Impresja, nocny pejzaż.

Impresja, wschód słońca

Swego czasu zrobiłem zdjęcie bardzo małych miniaturek twarzy członków zespołu Queen. W powiększeniu druk wygląda jak zbiór barwnych plam, lecz spójrzcie na nie z daleka, a ujrzycie wyraźne twarze. W przybliżeniu na tym między innymi polega impresjonizm.

Canon 50d, Canon MP-E 65 mm 1-5 x Macro Photo, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX

 

Bardzo ciekawie wychodzą też kwiatowe impresje z zastosowaniem ekstremalnych powiększeń, gdzie nie jest ważny wygląd kwiatów, ale subtelna gra kolorów, struktur, ich zwiewność i ulotność, jak pyłku na wietrze, delikatność płatków i zapach.

Canon 50d, Canon MP-E 65 mm 1-5 x Macro Photo, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX

Canon 50d, Canon MP-E 65 mm 1-5 x Macro Photo, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX

O zachodzie słońca zrobiłem zdjęcie kwitnącego krwawnika za pomocą szerokokątnego obiektywu.
Zdjęcie doświetliłem wbudowaną lampą błyskową.

FujiFilm S5 PRO, Sigma 10-20 mm f 4-5,6 DC HSM
Impresja, zachód słońca.

Canon 50d, Canon 100 mm L IS Macro, lampa Macro Twin Lite MT-24 EX

To pawie pióro złapało się w pajęczynę. Zdjęcia zrobiłem wieczorem po deszczu,
w świetle lampy sodowej.

Olympus XZ-1, czułki makro

Niesamowicie wygląda ten kwiatek podświetlony od spodu przez czułki makro
- jak jakiś bardzo oryginalny kinkiet.

Olympus XZ-1, czułki makro.
Wyłaniający się z mroku kwiatek sprawia wrażenie zawieszonego w próżni.