Nazywam się Wojciech Ulman. Urodziłem się w 1958r. Z wykształcenia jestem magistrem ekonomiki rolnictwa
i technikiem elektroniki przemysłowej. Po studiach siedem lat pracowałem w telewizji rzeszowskiej, a potem wspólnie z żoną, prowadziłem sklep i gospodarstwo ogrodnicze specjalizujące się w produkcji sadzonek kwiatów balkonowych i rabatowych. Moją uwagę od zawsze zwracało to, co piękne. Nieustannie poszukuję piękna w otaczającym mnie świecie. Kwiaty są dla mnie jego najczystszą formą, dlatego nieustannie zachwycam się ich paletą kolorów, różnorodnością form i zapachów. Gdy kilka lat temu kupiłem pierwszą lustrzankę, od razu zacząłem je fotografować. Wkrótce stwierdziłem, że zwykłe uniwersalne obiektywy niezbyt się do tego nadają, zakupiłem więc obiektyw makro. Zaopatrzyłem się także w kilka poradników traktujących o fotografii zbliżeniowej. Zdobyłem dużą wiedzę teoretyczną i zacząłem swoją przygodę z makrofotografią.


Wojciech Ulman


Muszę przyznać, że od początku fascynowały mnie nieznane dotąd małe cudowne światy. Byłem zachwycony, gdy oglądałem w dużym powiększeniu owady, kwiaty, krople rosy. Stopniowo doskonaliłem swoje techniczne umiejętności i kupowałem coraz lepszy sprzęt. Z czasem doszedłem do wniosku, że owszem dobry sprzęt fotograficzny jest ważny, ale gdy dysponuje się kompaktem zaopatrzonym w kilka akcesoriów, także można robić piękne zdjęcia makro. Zwykle poradniki są wręcz naszpikowane wiedzą, co może zniechęcić potencjalnego czytelnika.

Również porady praktyczne sprawiają wrażenie, że makrofotografia jest czymś bardzo skomplikowanym. Postanowiłem więc podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem, co znalazło odzwierciedlenie w poradniku Cudowny świat makrofotografii. Udostępniam go na tej stronie szerokiemu gronu czytelników Dla mnie ten mały świat stał się mikrokosmosem, światem jak gdyby istniejącym w innym wymiarze czasoprzestrzeni. Pozwolił mi oderwać się od rzeczywistości i odkryć ukryte dotąd talenty. Do swoich zdjęć zacząłem pisać wiersze dla dorosłych i bajki dla dzieci. Te ostatnie, zacząłem wymyślać jeszcze dla swoich dzieci, których mam czworo. Nigdy ich jednak nie spisywałem. Dopiero gdy urodziła mi się wnuczka Anastazja, wpadłem na pomysł, aby uwiecznić opowiadane jej bajki. Obecnie z powodzeniem wydałem już kilka tomików, które gorąco polecam. Starałem się w nich przekazać moje zamiłowanie do przyrody, fotografii, historii. Są one pięknie ilustrowane przez Ewę Kielar, absolwentkę krakowskiej ASP. Z jej rysunków wykonywanych kredkami lub piórkiem dziecko samo może nauczyć się rysować.

Ja sam chciałem spróbować czy nie potrafiłbym ilustrować swoich bajek i zacząłem malować fantastyczne obrazy, które można tutaj obejrzeć. Nie staram się nikogo naśladować. Nigdy nie miałem po szkole podstawowej pędzla w ręce. Chyba najbardziej to sam byłem zdziwiony, że coś mi wychodzi. Zacząłem stosować wymyśloną przez siebie technikę malarską i eksperymentuję z nią mając przy tym dużo zabawy. Kocham dzieci i bardzo lubię spotykać się z nimi w szkołach i przedszkolach. Myślę, że musimy za wszelką cenę walczyć z miernotą i szkodliwą szmirą, która zalewa rynek bajek, filmów i zabawek dla dzieci. Kto nie oderwie dziecka od telewizora i komputera straci je duchowo i wychowa obcego człowieka. Według mnie dzieci to surowe diamenty. Trzeba włożyć mnóstwo pracy i każde szlifować indywidualnie. Stąd wielka rola nauczycieli, aby nie wrzucali tych diamentów do betoniarki i nie próbowali robić z nich pustaków.